12 stycznia 2015

Nie dotykaj mnie... albo... Przytul...

Witam Was!

Dziś mam nieszczególnie szczęśliwy dla mnie dzień, ale może właśnie dlatego muszę coś napisać, bo mnie to dręczy. Musiałam czekać bardzo długo na to by odważyć się żyć tak, jak chcę bez oglądania się na innych ludzi i ich komentarze. Jestem dumna z tego, że wreszcie zaczynam spełniać swoje marzenia, że mam odwagę mówić to, co myślę i czuję. Dodatkowo ku mojemu zaskoczeniu - stał się cud... Ktoś, na kogo zdaniu mi zawsze zależało, a z reguły było inne niż moje (przeważnie krytyczne), uszanował ostatnio moje opinie i powiedział, że właściwie rozumie. Ja wiem - jestem szczególnym człowiekiem - myślę, że mam jakieś problemy z bliskością, być może to jakiś szczególny rodzaj autyzmu albo sama nie wiem czego. Rozpaczliwie próbuję kochać kogoś, przytulić się, ale niestety mam z tym problem, nie jestem naturalna, najeżam się wewnętrznie przy próbach zbliżenia do mnie. I nie mam tu na myśli seksu, bo on sprawia przyjemność, ale po nim potrzebuję przytulania, jestem wtedy rozpaczliwie samotna, dostaję kolcy przy każdej próbie dotyku. Jest mi z tym źle, bo kocham ludzi, zwierzęta. Sęk w tym, że nawet zwierzaki mnie denerwują, gdy usiłują się przytulać. Myślę, że nawet moje własne dziecko czuje jak niezgrabnie je przytulam, chociaż tak bardzo je kocham. Coś jest ze mną nie tak, pragnę kogoś kochać bezgranicznie, a jednocześnie bardzo się boję. Może podświadomie obawiam się zranienia i odrzucenia? Nie wiem co sprawiło, że tak jest, być może to echo czyichś okrutnych słów z dawnych lat, po których już nic i nigdy nie było i nie jest takie samo. Czas by ktoś to zmienił, tylko jak otworzyć się na drugiego człowieka, jeśli nawet już sobie nie można zaufać? Głupie ciało zdradza prawdziwe uczucia. S.O.S. wołam całe życie i nikt tego nie zauważa...

Pozdrawiam ciepło...

4 komentarze: