26 lutego 2015

Nie jestem idealna...

Dziś nastał jeden z ostatnich dni lutego, zresztą wyjątkowo pięknego miesiąca tego roku. To był dziwny miesiąc - pełen niespodzianek - zarówno tych miłych, jak i tych nieprzyjemnych. Myślę, że nic w życiu nie dzieje się bez przyczyny. Bóg sprawia, że spotykamy na naszej drodze różnych ludzi i pewnie ma w tym jakiś ukryty cel. Być może chce nas czegoś nauczyć, ostrzec przed czymś, a może ma jeszcze jakiś inny zamysł. Ważne by wyciągać z tego odpowiednie wnioski i uczyć się na przyszłość. Hmm... ja jestem wiecznym uczniem i ciągle powtarzam stare błędy, niczego w życiu się chyba już nie nauczę. Cóż... jestem z tych, co nie potrafią żyć bez adrenaliny, a moja naiwna wiara w ludzką uczciwość zakrawa na idiotyzm. Ja jestem typem człowieka, który co ma w sercu to na języku, czasem naiwnym jak dziecko, ale pewne jest to, że nie chce się zmieniać. Albo mnie się kocha taką, jaką jestem albo nienawidzi - raczej trudno o coś pomiędzy. Chcę chłonąć życie wszystkimi zmysłami i nie przeszkadza mi to, że może inni się ze mnie śmieją. Jestem jaka jestem, mam trochę z anioła, trochę z diabła - taka mieszanka wybuchowa, ale widocznie tak musi być, bo ja nie potrafię być nijaka, a wiem, że czasem powinnam. Tylko po co mam się zmieniać? Mam udawać kogoś, kim tak naprawdę nie jestem? Zdecydowanie wolę być sobą - prawdziwą - nawet wtedy, gdy nie jestem idealna...

20 lutego 2015

Serce skute lodem...

Dziś jest piękny, słoneczny dzień, a moja dusza i serce skute lodem. Boję się, żeby się nie rozpadły kolejny raz na kawałki. Teraz to chyba już by mi się nie udało ich pozbierać. Co sprawia, że w życiu człowieka tak się wszystko gmatwa? Dziś jesteś szczęśliwy, a jutro na dnie rozpaczy. Ktoś kiedyś powiedział, iż aby kogoś zabić wcale nie potrzeba pistoletu, tylko należy odpowiednio dobrać słowa. Podpisuję się pod tym, bo to święta prawda. Jak wyrazić to co się czuje, kiedy brakuje słów, a boli jak cholera? Nie wiem, czy znacie to uczucie, kiedy wszystko w człowieku dygoce, czuje się wewnętrzny niepokój i rozpacz, ma się poczucie, że nic już nie da się zrobić i że jest beznadziejnie... Nie życzę takich uczuć nawet najgorszemu wrogowi. Dlaczego? Dlaczego? Przecież to nie tak miało być... Chyba nie warto być wrażliwym człowiekiem, nie warto być dobrym. Lepiej być skurwysynem, bo może ma się wtedy tak grubą skórę, że nic nie boli i pewnie łatwiej się żyje... Tylko jak to zmienić w sobie? Nie wiem... Chyba mimo wszystko nie potrafię...

13 lutego 2015

Bezdomni też są ludźmi...

Jakie to wspaniałe uczucie obudzić się o świcie i w dodatku czuć się wyspaną. Dawno mi się coś takiego nie zdarzyło. Wczorajszy dzień był dość przełomowy w moim życiu, bo moja Mrusia wreszcie znalazła nowy dom i kochających koty ludzi, a ja wreszcie zacznę życie bez alergii. Trochę mi jej dziś brakowało, ale moje oczy odpoczywają. No cóż, moje zdrowie jest ważniejsze. Tak w ogóle to chciałam napisać o problemie bezdomności, bo żal mi tych wszystkich ludzi, którzy nie mają swojego kąta i krzątają się po ulicach, śpią na dworcach itd. Cale szczęście, że zima jest w miarę łagodna i może wszystkim uda się jakoś przetrwać. Wiem, że każdy z nas może być na ich miejscu, nigdy nie wiadomo co przyniesie los. Dziś masz dom, rodzinę, pracę, a jutro możesz nie mieć nic i co wtedy? Nie zawsze problemem jest alkohol, czasem nieuczciwy wspólnik, czasem zły kredyt lub nie trafiona inwestycja i w konsekwencji lądujesz na ulicy bez niczego. Myślę, że pierwszą reakcją jest szok, może poczucie beznadziei, a później pewnie próba znieczulenia. Nie wiem tego, bo nigdy nie byłam w takiej sytuacji i nigdy nie chciałabym się w niej znaleźć, ale patrząc na kogoś w łachmanach i niezbyt ładnie pachnącego nie odwracajmy się ze wstrętem, bo pod tym wszystkim też jest człowiek, który jest pozbawiony szans. Pewnie niejednokrotnie, gdybyśmy się odważyli porozmawiać z takim człowiekiem, w jakiś sposób pomóc mu, to może udało by się go wyciągnąć z tego. Jednakże mi również brakuje odwagi by podjąć takie kroki, a szkoda. Pozdrawiam wszystkich przy gorącej kawie i tych, którzy jej nie mogą wypić... To przykre, ale coraz bardziej widoczne...

4 lutego 2015

Samotny wilk...

Znowu nastał piękny zimowy wieczór, a ja tradycyjnie nie mogę zasnąć. Moje życie powywracało się do góry nogami, ale to wspaniale, bo wreszcie coś się w nim dzieje i nie ma w nim miejsca na nudę. Postanowiłam zrobić coś dla siebie i w efekcie zapisałam się do szkoły językowej by nauczyć się języka angielskiego. Dzięki temu poczułam się nagle tak, jakby ubyło mi parę latek. To cudowne uczucie odkryć w sobie głód wiedzy i poznawania czegoś nowego, poczuć, że oprócz wieku tak naprawdę nic mnie nie ogranicza. Poznaję wspaniałych ludzi o szerokich zainteresowaniach, którzy bardzo mnie motywują do poznawania wszystkiego, co mnie wokół otacza. Co poza tym? Zaczęłam znowu czytać, zdecydowanie za dużo, bo aż mnie od tego czasem bolą oczy. Ale książki to moja miłość towarzysząca mi chyba od zawsze i taka, której nigdy nie zdradziłam. Ostatnio zaczęłam się również interesować różnymi dziedzinami sportu, ale czysto teoretycznie, trochę filmem i drugą moją miłością - muzyką, której słucham do znudzenia. Ostatnio cisza mi przeszkadza, bez muzyki nic mi się nie chce, to muzyka daje mi napęd do życia. Słucham tak różnorodnych utworów, że trudno właściwie powiedzieć, co dokładnie lubię. Na nowo odkrywam dzieła takich artystów jak: Michael Jackson, Bee Gees, Enigma, Enya, Michael Bolton, George Michael  i wielu innych.​ Mogłabym tak siedzieć i upajać się muzyką całymi nocami, a w dzień spać. Poprzestawiały mi się pory dnia i nocy. Lubię taki tryb życia, bo on powoduje, że mam dwie natury - w dzień jestem bardzo towarzyska, a nocą staję się samotnym wilkiem. Szczególnie lubię te minuty przed świtem, kiedy wstaje słońce, a ja dopiero wtedy mam ochotę położyć się do łóżka i wtulić w objęcia Morfeusza. To cudowne uczucie, bo wtedy nic nie muszę...
Pozdrawiam wszystkich, z którymi mi po drodze...