9 marca 2015

Kręta droga do spełnienia marzeń...


Moje myśli często wymykają się spod kontroli, zamykam oczy, a one wędrują gdzie chcą. Każdy z nas ma swoje prywatne piekło, z którego nie może w żaden sposób uciec. Chciałabym wiele rzeczy zapomnieć, wiele przeżyć jeszcze raz, ale wiem, że to niemożliwe. Chciałabym nauczyć się płakać - może byłoby mi lżej. Dzisiejsza noc była koszmarna, kolejny raz męczyła mnie bezsenność, a kiedy już zasnęłam miałam w głowie demony przeszłości i strach o kogoś, kto jest dla mnie najlepszym i najbliższym człowiekiem na świecie. Obudziłam się o 02:00 w nocy i już nie mogłam zasnąć.
Wiem, że robię wszystko by zmienić swoje życie, upadam i podnoszę się po wszystkich porażkach. Wciąż wierzę, że Bóg pozwoli mi spełnić moje marzenia. O czym marzę? By mieć w miarę szczęśliwe życie, chociaż pewnie za wiele go nie zostało. Ciągle jeszcze wierzę, że nie wszyscy ludzie są egoistami, nadal jeszcze mam marzenia. Nie umiem sobie poradzić z wieloma swoimi uczuciami, jestem pogubiona i bardzo bym chciała wyprostować wiele moich życiowych dróg, ale one ciągle złośliwie się plączą, zawracają, a ja bezsilnie drepczę w miejscu i czuję się jak w pułapce bez wyjścia. Jestem dość odważna - czasami coś zrobię, zanim pomyślę. Nie zawsze to ryzyko się opłaca. Sama ze sobą czuję się trochę jak kamikadze - wiem, że jak już wsiądę do rakiety mojego dalszego życia, to odwrotu nie będzie... Wiem... wiem... mam jeszcze trochę czasu, ale odliczanie się zaczęło. Chcę, a jednocześnie się boję, ale może pod innym niebem - kiedyś tam - odnajdę dokładnie to, czego szukam przez całe życie. A jeśli nie, to mówi się trudno. Cóż... przeznaczenia nie da się oszukać i zmienić też chyba nie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz