13 lutego 2015

Bezdomni też są ludźmi...

Jakie to wspaniałe uczucie obudzić się o świcie i w dodatku czuć się wyspaną. Dawno mi się coś takiego nie zdarzyło. Wczorajszy dzień był dość przełomowy w moim życiu, bo moja Mrusia wreszcie znalazła nowy dom i kochających koty ludzi, a ja wreszcie zacznę życie bez alergii. Trochę mi jej dziś brakowało, ale moje oczy odpoczywają. No cóż, moje zdrowie jest ważniejsze. Tak w ogóle to chciałam napisać o problemie bezdomności, bo żal mi tych wszystkich ludzi, którzy nie mają swojego kąta i krzątają się po ulicach, śpią na dworcach itd. Cale szczęście, że zima jest w miarę łagodna i może wszystkim uda się jakoś przetrwać. Wiem, że każdy z nas może być na ich miejscu, nigdy nie wiadomo co przyniesie los. Dziś masz dom, rodzinę, pracę, a jutro możesz nie mieć nic i co wtedy? Nie zawsze problemem jest alkohol, czasem nieuczciwy wspólnik, czasem zły kredyt lub nie trafiona inwestycja i w konsekwencji lądujesz na ulicy bez niczego. Myślę, że pierwszą reakcją jest szok, może poczucie beznadziei, a później pewnie próba znieczulenia. Nie wiem tego, bo nigdy nie byłam w takiej sytuacji i nigdy nie chciałabym się w niej znaleźć, ale patrząc na kogoś w łachmanach i niezbyt ładnie pachnącego nie odwracajmy się ze wstrętem, bo pod tym wszystkim też jest człowiek, który jest pozbawiony szans. Pewnie niejednokrotnie, gdybyśmy się odważyli porozmawiać z takim człowiekiem, w jakiś sposób pomóc mu, to może udało by się go wyciągnąć z tego. Jednakże mi również brakuje odwagi by podjąć takie kroki, a szkoda. Pozdrawiam wszystkich przy gorącej kawie i tych, którzy jej nie mogą wypić... To przykre, ale coraz bardziej widoczne...

1 komentarz:

  1. To bardzo miłe, że napisałaś, iż brakowało Ci Mrusi. Wiem, że tak się musiało stać, bo Twoje zdrowie jest dla mnie najważniejsze. Myślę, że u tych ludzi Mrusia będzie szczęśliwa.
    Co do bezdomnych to nie do końca to rozumiem. Ja jak bym została z niczym próbowałabym za wszelką cenę odbić się od dna. Szukałabym intensywnie pracy, mieszkania. Nie wyobrażam sobie spędzić nawet jednej nocy na ulicy. Dla mnie człowiek, który się poddaje nic nie znaczy.

    OdpowiedzUsuń