Dla mnie Bóg to taka świetlista istota, która tak naprawdę w każdej wierze ma inne imię, ale jest jeden i nieważne jak go się nazywa. Prawdziwa, głęboka wiara nie uczy ani nie namawia do niczego złego, nie każe zabijać w imię miłości bożej, nikogo nie poniża ani nie dyskryminuje. Prawdziwa wiara to bezgraniczna miłość i ufność dla drugiego człowieka. To ludzie sobie sami wymyślili tą całą oprawę - obrazki i przedstawienia powtarzane bez końca i nie wnoszące niczego nowego w niczyje życie. Ja nie mogę się nazwać ateistką, bo wierzę głęboko w to, że niezależnie od tego kim On jest to kocha mnie i każdego człowieka z osobna - wszystkich równo. Dla Boga nie ma znaczenia ani kolor skóry ani narodowość. I to jest właśnie cudowne.Życzę Wam miłej niedzieli :)
To bardzo zabawne, ale ja mam bardzo podobne podejście. Mało tego - najbardziej mnie wkurza, kiedy ktoś mówi, że jestem niewierząca, bo nie chodzę do kościoła. A to nie jest prawda. Uważam, że Bóg jest wszędzie i modlić mogę się nawet jadąc tramwajem, czy stojąc w kolejce w sklepie. Takie jest moje zdanie. Na temat wiary lepiej nie dyskutować :)
OdpowiedzUsuń