To miał być miły, spokojny weekend,
ale niestety taki nie był. W sobotę pożegnałam na cmentarzu
przyjaciela z dzieciństwa, co uświadomiło mi jak kruche jest
życie. Znaliśmy się od zawsze, chociaż w latach dojrzałych
rzadko utrzymywaliśmy bliższy kontakt. Tak jakoś wyszło - jedni
odchodzą z naszego życia by zrobić miejsce dla innych. „Panta
rei” (wszystko płynie) jak mawiali starożytni, nic nie jest dane
nam na stałe, wszystko się zmienia. Mimo to wspominam mojego kolegę
z nostalgią, pamiętam jego uśmiech, głos i śmiech. Jego osoba na
zawsze pozostanie gdzieś w zakamarkach mojej pamięci - tak nie do
końca umarła. Każdy z nas żyje dalej we własnych dzieciach,
wnukach i to jest bardzo piękne, bo nadaje sens naszemu życiu. Coś
jednak po nas zostaje - jakiś maleńki ułamek nas, więc nie do
końca odchodzimy.
Żegnam Cię mój kolego - znajdź tam w
zaświatach to, czego nie znalazłeś tu i bądź szczęśliwy, a tu
będziesz nadal żył we wspomnieniach naszych oraz swoich
najbliższych.
Nie wiedziałam, że miałaś aż tak trudny weekend. Szkoda, że nic nie wiedziałam. Może jakoś inaczej bym z Tobą rozmawiała. Ale nie martw się - Twój kolega przynajmniej już nie musi walczyć z trudami dnia codziennego :) Ja też go całym sercem pozdrawiam...
OdpowiedzUsuń