Za chwilę będę szykować się do pracy. Nie lubię jej, ale muszę zarabiać. To straszne uczucie, kiedy praca nie przynosi satysfakcji, a ja na żadne cuda już nie liczę. Moje życie stało się chwilowo beznadziejne i tylko myśl, że kiedyś może być lepiej pomaga mi przetrwać koszmarne dni egzystencji. Chcę, żeby coś się zmieniło, gdyż tkwię w zaklętym kręgu beznadziei, miotam się i nie wiem, w którą stronę powinnam iść. Czuję się uwięziona. Kiedyś byłam taka, że zawsze wiedziałam dokąd zmierzać, a dziś blokuje mnie wiele rzeczy. Chyba muszę być bardziej odważna. S.O.S wołam, jednak nikt mnie nie słyszy...
8 kwietnia 2015
S.O.S
Za chwilę będę szykować się do pracy. Nie lubię jej, ale muszę zarabiać. To straszne uczucie, kiedy praca nie przynosi satysfakcji, a ja na żadne cuda już nie liczę. Moje życie stało się chwilowo beznadziejne i tylko myśl, że kiedyś może być lepiej pomaga mi przetrwać koszmarne dni egzystencji. Chcę, żeby coś się zmieniło, gdyż tkwię w zaklętym kręgu beznadziei, miotam się i nie wiem, w którą stronę powinnam iść. Czuję się uwięziona. Kiedyś byłam taka, że zawsze wiedziałam dokąd zmierzać, a dziś blokuje mnie wiele rzeczy. Chyba muszę być bardziej odważna. S.O.S wołam, jednak nikt mnie nie słyszy...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
To prawda, że dzisiejsze święta to już nie to samo. Całkowicie to rozumiem. Również nie lubię obchodzić świąt i to właśnie z tego powodu: gdzieś zniknęła magia. Wszystko stało się sztuczne i skomercjalizowane. I tak dobrze, jak się ma jeszcze kogo odwiedzać i siedzieć przy stole. Moja rodzina rozjechała się w różne strony i nawet tego nie. Żadnych tradycji. Lany poniedziałek, szukanie prezentów ( I pal licho same prezenty, ale te poszukiwania), bo królik, zając etc. zostawił. Nie ma nic. Zniknęło. Wszyscy pracują. Chociaż z drugiej strony, jakby mi ktoś dzisiaj kazał wyjść, szukać sobie prezentu to chyba kazałabym mu się w łeb popukać. To tyle ode mnie. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Niestety taka jest smutna prawda...
UsuńJednak mimo wszystko, najlepszym lekarstwem na smutną prawdę jest pozytywne myślenie. Lub wino. Jak kto woli.
OdpowiedzUsuńAle wino może być zgubne :P
UsuńPodobno uzależnienie jest dowodem człowieczeństwa, aczkolwiek nie mówimy tu o nadmiernym piciu, lecz od czasu do czasu. Dlatego zalecana jest opcja pierwsza: pozytywne myślenie. Również uzależnia, ale efekt uboczny jest chyba bezpieczniejszy.
OdpowiedzUsuńAh, właśnie. Zapraszam do mnie na
http://tenebris-blog.blogspot.com/
i dodaję ten blog u siebie do linków. Na pewno niedługo pojawię się ponownie. Czekam również na dłuższe wpisy ;)
Bardzo dziękuję, że do mnie zaglądasz i zagrzewasz mnie do pisania. Ja również zajrzę do Ciebie moja droga :)
Usuń