1 czerwca 2015
Cudowne wspomnienia...
Dziś jest Dzień Dziecka i druga rocznica ślubu mojej jedynej córki. To piękny i miły dzień już od samego rana. Obudziłam się dzisiaj szczęśliwa i z głową pełną marzeń. Wczoraj spotkałam się z moimi przyjaciółmi z Mongolii i wspominaliśmy nasze wspólnie spędzone lata, stare dobre czasy. Wszyscy byliśmy wtedy młodsi i piękniejsi oraz z mniejszym bagażem doświadczeń. To wspaniałe, że mimo tylu perypetii życiowych nadal się lubimy i ciągle miło razem spędzamy czas. Nie zdarza nam się nigdy niezręczna cisza tylko salwy śmiechu oraz rozmowy na każdy temat. Już tyle lat minęło odkąd się poznaliśmy, tyle wspólnie przeżytych chwil - dobrych i złych - a ciągle jest miło. Wielu z naszej paczki już tu nie mieszka, wielu odeszło już na zawsze i nigdy już się nie zobaczymy, ale wspomnienia zawsze pozostaną żywe, bo czas nie wszystko zaciera. Pamiętam, jak w moje 40 urodziny wszyscy śpiewali mi na głosy po mongolsku 100 lat, a piękna melodia leciała w siną dal w ciepłą sierpniową noc... To było takie cudowne... Jednocześnie tak dawno, ale tamta radość gdzieś ciągle uśpiona we mnie tkwi. Potem były tańce do białego rana zupełnie boso, czarne stopy, które nie dawały się domyć... Dziś wszyscy już mamy srebrne włosy, trochę smutku na twarzach, ale ciągle jeszcze młodzieńczy entuzjazm i marzenia do spełnienia... Chcę z całego serca by chociaż kilka z nich się spełniło, by coś zostało po nas, kiedy już odejdziemy z tego świata, by nasze dzieci nas kiedyś wspominały z uśmiechem na twarzy, bo jakaś cząstka nas zawsze zostaje, choćby w naszych dzieciach lub wnukach... I to jest właśnie najpiękniejsze...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zawsze warto walczyć o marzenia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam