No i dopadło nas tropikalne lato. Krew w żyłach nie ma siły płynąć, a ja i mój kot leżymy pod wentylatorem i chłodzimy umysły... Tak sobie dziś myślę przekornie o miłości, starości i dziwnych dziejach w życiu. Kiedyś wszystko było inne, a być może takie samo tylko perspektywa się zmieniła. Dziś jestem starą matroną o duszy naiwnego dziecka i za nic nie mogę wcisnąć się w ramy statecznej starszej pani o konwencjonalnym stylu myślenia. Ja cały czas gdzieś tam w środku jestem małą dziewczynką, skorą do śmiechu i robienia psikusów. Za nic w świecie nie potrafię się zmienić, a przecież za chwilę będę babcią... Jak zareaguje moja wnuczka, czy wnuk na kogoś takiego jak ja? Wiem, że będę kochać to wnuczę bezgranicznie, ale czy odnajdę się w roli statecznej babci? Tego nie wiem... Mam tylko cichutką nadzieję, że moje wnuczę będzie choć odrobinę podobne do mnie, a wtedy dogadamy się bez słów... Już nie mogę się doczekać... To takie moje małe marzenie, które narodziło się w upalny, sierpniowy dzień... Pozdrawiam wszystkich ja - przyszłościowa szalona babcia...